Pokaż, że jesteś ze mną!

DAJ ZNAK, ŻE ZE MNĄ JESTEŚ!

Każdy Twój komentarz stanowi dla mnie ogromne znaczenie i zachętę do dalszej działalności. Komentuj, dodawaj swoją osobę do rubryki są ze mną... i udostępniaj moje wpisy dalej. W ten sposób pomożesz mi dotrzeć do większej liczby osób...

Bardzo serdecznie zapraszam i pozdrawiam!

Weronika Patrycja Kuzio

UWAGA!

WAŻNA INFORMACJA!

Prawie wszystkie notki zamieszczone na moim Blogu są mojego autorstwa. Bardzo proszę o nie powielanie zamieszczonego tutaj materiału bez mojej zgody. Jest to niezgodne z prawem!

Prawa autorskie zastrzeżone.
Ust. z dnia 4.02.1994 r
Dz. U. 1994, nr 24, poz.83
Sprostowanie: Dz. U. 1994, nr 43

środa, 13 kwietnia 2016

Dzisiaj trochę twórczo :)

 ,, Przedwczesna śmierć ”


W wielkim mieście mieszkała nastolatka o imieniu Dagmara. Przez znajomych w szkole i bliskich nazywana była Donią. Miała piętnaście lat, uczyła się w drugiej klasie gimnazjum. Osiągała bardzo dobre wyniki w nauce. Jej ulubionymi przedmiotami był język polski, historia i angielski, czyli można powiedzieć urodzona humanistka. Chociaż nie wiadomo po kim. Jej rodzice byli bogatymi i bardzo zamożnymi ludźmi. Ojciec, Marcin długowłosy, wysoki blondyn był prawnikiem i prowadził własną kancelarię. Zawsze zapracowany, rzadko znajdował więcej czasu na bycie z rodziną. Zależało mu na karierze i na tym, by zapewnić właściwy byt swojej rodzinie. Mama Dagmary była z zawodu księgową, ale pracowała jako sekretarka w biurze, często do późnego wieczora. Domem rodziny Malinowskich zajmowała się Pani Marysia, gotowała obiady, dbała o to, aby w domu było czysto i żeby Dagmarze nigdy niczego nie brakowało. Główna bohaterka praktycznie musiała liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Nawet jeśli rodzice byli w domu, to albo byli zapracowani albo mocno zmęczeni. Prawie każdego dnia ich rozmowy ograniczały się do minimum: 

- Cześć kochanie- mówiła zmęczonym głosem mama wchodząc po pracy do domu.
 - Hej mamuś. Jak Ci minął dzień ? . – pytała Daga
 - A dzień jak co dzień. Dużo pracy, ludzie wiecznie czegoś chcą, a ja mam tylko dwie ręce. A Tobie córuś jak tam w szkole minął dzionek ?- odpowiadała mama zmęczonym głosem.
 - A dobrze, dużo nauki, sprawdzianów. – mówiła Daga.

 Dagmara często odnosiła wrażenie, że dla jej rodziców nie liczyło się to, jak ona się czuje, co przeżywa tylko to jakie oceny przynosi ze szkoły. Często chodziła smutna i osowiała. Na pewno zupełnie inaczej by to wyglądało gdyby miała kogoś bliskiego, przyjaciółkę, której mogłaby zwierzyć się ze swoich problemów. Ale niestety oprócz znajomych z klasy, którzy tak naprawdę potrzebowali jej tylko wtedy, kiedy nie mieli odrobionego zadania domowego nie miała nikogo. Czuła się przez to bardzo samotna. Postanowiła, że założy pamiętnik, gdzie będzie mogła napisać wszystko to co czuje i przeżywa. Dagmara lubiła w wolnym czasie chodzić do kina, do teatru.  Niestety chodziła sama, bo rodzice przez nawał swojej pracy i obowiązków nie mieli czasu na to, by pójść z nią gdziekolwiek.

W pewien zimowy piątek wracając z teatru nagle spotkała grupkę osób dziwnie się zachowujących i wyglądających. Siedzieli na ławce w parku, palili jakieś skręty przy tym głośno rozmawiając i śmiejąc się. Daga pomyślała, że skoro nikt z jej najbliższego otoczenia nie chce ani nawet nie ma czasu by zamienić z nią głupie dwa zdania to może oni zechcą ją poznać i pogadać. Niepewnie podeszła do nich i zagadała: - Hej jestem Dagmara, ale wszyscy mówią na mnie Daga. Młodzież popatrzyła się na nią dziwnym wzrokiem, zareagowali śmiechem po czym jeden z nich odezwał się : 

- Siemanko, co ty taka porządna dziewczyna robisz sama w ten ciemny wieczór w parku ? Nie boisz się, że ktoś Cię napadnie Laluniu ? 

 - Trochę się boję. Ale jestem smutna i pomyślałam, że przystanę i chwilę z Wami pogadam.

 - Aha. Ja jestem Ostra, ale nie przejmuj się to tylko moja ksywka. Wcale taka nie jestem- odpowiedziała dziewczyna siedząca razem z nimi. Miała kolczyka w nosie i we brwi. Czerwone włosy i dość dziwny ubiór. 

- A ja jestem… kim ja w ogóle jestem ? – zapytał drwiącym głosem chłopak z ogromnym tatuażem na ręku. A… jestem Misiek. 

- Skąd się tu wzięłaś ? – zapytał Gruby, trzeci członek tej grupki.

 - Ja szłam samotnie ulicą zamyślona zwróciłam na Was uwagę. I coś mnie tu przyciągnęło, ale nie wiem za bardzo jeszcze co… - odpowiedziała z przerażeniem, a jednocześnie zaciekawieniem Daga, zerkając na kieszeń dziewczyny. 

 - Może to ?- zapytała Ostra wyciągając z kieszeni woreczek z białym proszkiem- marihuaną. Może chcesz trochę ?

Dagmara zdezorientowana, nie wiedziała co ma zrobić, przecież mieli w szkole tyle pogadanek na temat narkotyków mówiono, że to donikąd nie zaprowadzi. A jedynie może zaprowadzić do zguby i większych problemów. Ale skoro nigdzie nie mogła znaleźć odpowiedzi na pytania, które ją nurtowały i znikąd nie otrzymała pomocy to może warto spróbować… 

- A pewnie, daj trochę. Ostatnio jakaś spięta jestem. Wszystko mnie drażni, nikt mnie nie rozumie… 

Dagmara z niepewnością wzięła ten biały proszek. Nagle poczuła się bardzo wyluzowana, tak jakby wszystkie problemy i stresowe sytuacje odeszły w niepamięć. Zapomniała nawet o tym, jak to rodzice się nią prawie w ogóle nie interesowali. Nagle dziewczyna osunęła się na ziemię. Towarzystwo przestraszyło się i spanikowali. Nie wiedzieli co zrobić. 

- Ty coś się z nią stało- krzyknęła przerażona Ostra.

 - E tam, ona udaje. Zasnęła i tyle. Ja też miałem tak za pierwszym razem, kiedy wziąłem za dużo. – krzyknął Gruby.  

- Nie no naprawdę, nie otwiera oczu, nie oddycha. Coś z nią jest nie tak.- stwierdziła Ostra. 

Długo tak debatowali, zanim wezwali karetkę. Po kilku godzinach Daga była już w szpitalu podłączona pod sprzęt reanimacyjny. Leżała i myślała po co ona to zrobiła, co chciała przez to osiągnąć… Rodzice dowiedzieli się o tym wszystkim ostatni. Bardzo zmartwieni przyjechali do szpitala. Wbiegli szybko na salę, gdzie leżała ich ukochana córka. 

- Boże córeczko co Ci się stało ?- krzyknęła zrozpaczona mama 

- Nie wiem, nic nie pamiętam. Pamiętam tylko, że jakaś grupka ludzi dała mi coś dziwnego, Smakowało jak cukierek, słodkie. Potem zemdlałam i nic nie pamiętam… 

- O MATKO. – krzyknął tata.

To były narkotyki. Dagmara z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Nie rozpoznawała ludzi, nie pamiętała nic. Nagle następnego dnia przestała oddychać i zmarła. 

Kilka dni potem odbyła się smutna ale i bardzo poważna ceremonia pogrzebowa, na którą przybyli najbliżsi Dagmary, jej znajomi ze szkoły. Nikt nie mógł uwierzyć, że tak szybko odeszła. Miała plany, marzenia, chciała iść do liceum, na studia. Ale młodzieńcza naiwność odebrała jej życie, zbyt szybko. Rodzice Dagmary mieli do siebie żal, że nie zobaczyli, nie spostrzegli co dzieje się z ich córką.

A na znak miłości do nie na grobie pojawił się napis: ,, Dla Dagi wspaniałej, mądrej dziewczyny, która odeszła przez brak miłości i ciepła rodzinnego”.  Rodzice potrafili przyznać się do tego, że zapominali o swoim dziecku, często nie dostrzegając jej potrzeb, problemów. I choć bardzo ją kochają, nigdy już tego jej nie powiedzą….

2 komentarze: