Witajcie,
Każdy z Was posiada pewnie osobę, która jest autorytetem.
Ja takową posiadam i to właśnie z Nią dzisiaj przeprowadzam wywiad :)
Pani Danuta Chylewska- Kęsy to człowiek, który swoją życiową mądrością dzieli się z innymi. A reszty dowiecie się sami czytając wywiad :)
Weronika: Dzień dobry Pani Danusiu. Czy zechciałaby Pani odpowiedzieć na kilka moich pytań ?
Pani Danusia: Owszem bardzo chętnie.
Weronika: Co według Pani jest kluczem do szczęścia ?
Pani Danusia: Przede wszystkim dziękuję za zaufanie i tym samym za zaproszenie do udzielenia tego wywiadu. To, że się właśnie do mnie zwróciłaś, jest dla mnie prawdziwym zaszczytem. Czym dla mnie jest klucz do szczęścia? Stanowi go z pewnością wiara, nadzieja i miłość! Dla każdego szczęście, to co innego. Dla mnie zawsze byli nim ludzie, którzy mnie otaczali. Nigdy nie potrafiłam żyć sama dla siebie. Szczęście to jest mieć Rodzinę, a także pracę, która, oprócz satysfakcji zawodowej, daje także radość i pozwala na w miarę godne życie. Szczęście to oczywiście także jako takie zdrowie. Dzisiaj mogę powiedzieć, do tej pory miałam rzeczywiście szczęście i ufam, że dalej mnie ono nie opuści.
Weronika:
Jakie są Pani zainteresowania ? W jaki sposób Pani odpoczywa ?
Pani Danusia: Ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu na wypoczynek i swoje zainteresowania, dlatego też to pytanie skłania mnie do zastanowienia... Zawsze lubiłam się uczyć, otaczać się przyjaciółmi i z nimi poznawać świat. Uwielbiam uprawiać nordic walking, słuchać muzyki klasycznej, a także czytać książki, szczególnie te o tematyce historycznej. Może to zdziwi, ale uwielbiam haftować! Od jakiegoś czasu, aby dobrze wypocząć, potrzebuję ciszy. To chyba za sprawą ogólnego niepokoju i chaosu panującego w świecie.
Weronika:
Czy warto jest mieć marzenia ? Jeśli tak, dlaczego ?
Pani
Danusia:
Oczywiście, że warto. To one są motorem wszystkiego. Nawet te podstawowe, które
dotyczą chociażby spotkania kogoś dla nas ważnego. Marzenia współczesnego
człowieka to także te, które dotyczą samego wypoczynku i umiejętności
wypoczywania. One i dla mnie są bardzo ważne. Tak, to z pewnością brzmi nieco
paradoksalnie, ale ja bardzo często marzę właśnie o tym, by móc
przetrwać trudny dzień lub rozwiązać jakiś problem.Ważne jest
również to, aby wyznaczać sobie trudne zadania. Podczas realizacji tych planów
motywujemy się do wysiłku, do pokonywania napotkanych przeszkód. A tym samym
bardzo często realizujemy marzenia. Nawet te odległe dają nadzieję na lepszą
przyszłość. Bez marzeń po prostu nie można żyć.
Weronika:
Co zmieniło się w Pani życiu odkąd pracuje Pani z dziećmi i młodzieżą
niepełnosprawną ? Czy jest to praca wymagająca dużego poświęcenia ?
Pani Danusia:W moim życiu nie zmieniło się nic. Moi rodzice także pracowali z ludźmi niepełnosprawnymi. Niepełnosprawność dla mnie nigdy nie była problemem. Wychowałam się pośród ludzi niepełnosprawnych. Wiele się zatem od nich nauczyłam. Nie chodziłam do szkoły w Ośrodku, jednak całe swoje życie właśnie tu spędzłam. Moi nauczyciele w liceum uważali, nie powinnam zostać pedagogiem. Po ich namowach trafiłam na Politechnikę Szczecińską. Po dwóch latach studiowania na tej technicznej uczelni zdobyłam się na to, aby powiedzieć rodzicom, że nie chcę tam studiować. Rozpoczęłam naukę w Studium Wychowania Przedszkolnego i od 1 listopada 1981 rozpoczęłam pracę w miejscu, które okazało się miejscem mojego życia. Myślę, że od tego momentu zaczęłam być naprawdę szczęśliwa.Byłam otoczona wspaniałymi ludźmi; uczniami, ich rodzicami, a także kolegami z pracy. Jestem pewna tego, że jeśli pracuje się z przyjemnością, szanując przy tym drugiego człowieka, to nie ma żadnej różnicy, czy pracuje się z dziećmi i młodzieżą „sprawną”, czy „niepełnosprawną". Taka praca nie wymaga poświęcenia. Ona daje radość, satysfakcję i motywację do nieustannego działania.
Weronika:Co
sądzi Pani o problemach XXI wieku i jaki wpływ mają one na Pani życie?
Pani
Danusia: Można te
problemy wymieniać bardzo długo, gdyż jest ich wiele we współczesnym
świecie.Wiemy, że dotyczą one nie tylko pojedynczych ludzi, ale właściwie
wszystkich społeczeństw. Podzieliłabym je na te, na które, jak mi się wydaje,
mam najmniejszy wpływ. Należą do nich wszelkie wojny i konflikty zbrojne, a
także konflikty religijne, terroryzm, i wybuchy nuklearne. Na inne jednak mam
duży wpływ. Mogę bowiem przeciwdziałać zanieczyszczeniu środowiska naturalnego.
Dbam o zdrowie własne i swoich bliskich, nie stosuję przemocy i agresji, nie
uznaję żadnych używek, a także innych form uzależnień. Nie ukrywam, że jedyny
problem mam z pracą, ponieważ niewątpliwie od Ośrodka jestem jednak
uzależniona:-) Jednak skoro to miejsce mojego życia, nie jest to w takim
razie pracoholizm;-)Wspomniałam, że tych zagrożeń jest bardzo dużo i dlatego
wymieniłam tylko kilka z nich. Współczesnego człowieka mogą one przerażać i
jest to zrozumiałe. Mnie jednak w jakiś sposób mobilizują do działania, które
ma na celu przeciwdziałanie i zapobieganie. Na tyle, ile mogę, oczywiście, w
tym zakresie zrobić.
Weronika:Wspomnienia
z rodzinnego domu: co utkwiło najbardziej w Pani pamięci?
Pani
Danusia: Dom
rodzinny to przede wszystkim moi rodzice, którzy zawsze byli bardzo aktywni
społecznie. Oboje byli instruktorami harcerskimi. Pamiętam też, że mamusia
ciągle musiała się dokształcać. Wspominam również Święta Bożego Narodzenia,
które spędzałam sama z rodzicami (taki los jedynaka), czekając na to, aż
mama wróci po dyżurze w pracy na Wigilię do domu, by o 22:00 zasiąść z nami do
stołu. Większość dni spędzałam razem z mamą w pracy. Pomagałam jej w grupie (
wtedy to była grupa najmłodszych dzieci: ”Krasnale”). Większość wolnego czasu
poza szkołą spędzałam u babci w Bydgoszczy lub na obozach harcerskich.
Najbardziej jednak pamiętam fakt, że pomimo braku rodzeństwa, nigdy nie byłam
sama.
Weronika:
Dlaczego wybrała Pani akurat ten zawód? Przecież jest tyle ciekawych zawodów.
Pani
Danusia: Nie, ja
nie wybrałam tego zawodu. Wybrałam tylko miejsce, w którym pracuję, a
właściwie ono wybrało mnie. Zresztą historię mojego wyboru i motywację tej
decyzji już Tobie opowiedziałam.
Weronika:
Kto jest dla Pani największym autorytetem życiowym i dlaczego ?
Pani
Danusia: Mam wiele
autorytetów w różnych dziedzinach. Jednak największy autorytet wskazała mi
siostra zakonna Bogumiła Jaworska - Urszulanka. Dzięki niej poznałam
błogosławioną wtedy Urszulę Ledóchowską. Rozpoczynałam wówczas swoją karierę
pedagogiczną. Trafiłam do Pniew, do domu macierzystego zgromadzenia. To właśnie
tam zastała mnie atmosfera radości i pogody ducha oraz ciężkiej i pokornej
pracy. O Urszuli Ledóchowskiej, matce założycielce Zgromadzenia, mówiły
siostry: Matuchna. Była podobno niezwykle ciepła i troskliwa, ale także bardzo
wymagająca. Zawsze była też uśmiechnięta. Gdy zakładała szkoły, chciała, aby
wszystkie składające się na nie elementy służyły właściwemu i pełnemu rozwojowi
człowieka. Ta Święta pozwoliła mi wyznaczyć moje standardy pracy i życia.
Wielokrotnie wracam do tekstów św. Urszuli odkrywając coraz to nowe i aktualne
treści, które potem wykorzystuję w swojej pracy pedagogicznej i codziennym
życiu. Wiem jednak, że ich wszystkich nie zdołałam jednak
zrealizować, nawet w najmniejszym stopniu.
Weronika:
Czy warto jest przełamywać lęki i pokonywać swoje słabości ?
Pani
Danusia: Zawsze
trudno się zmusić do podejmowania trudu walki, bo takie działanie narusza
nasze poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Tak skonstruowany jest każdy z nas. W
efekcie jednak tej ciężkiej nad sobą pracy, otrzymuje się niesamowity przypływ
energii i pewności siebie. Nikogo nie trzeba przekonywać, że kiedy uda się nam
pokonać jakiś lęk, swoją niepewność, czy ograniczenie, dostajemy w zamian cały
wachlarz pozytywnych emocji. Sama wyjątkowo mocno odczuwam pozytywne skutki
przełamywania się w sytuacjach, w których niekiedy mam ochotę się poddać,
zostawić wszystko tak, jak jest. Jestem osobą dość niepewną siebie. Gdy uda mi
się przekroczyć granicę lęku i obaw, zawsze jestem z siebie bardzo dumna i
zadowolona. Czuję wtedy, że mogę naprawdę dużo.
Weronika:
Gdyby mogła Pani wyjechać do jakiejś innej części świata, dokąd by Pani
pojechała i dlaczego?
Pani
Danusia: Gdybym
miała taką możliwość, nie skorzystałabym z niej. Może to nie jest trendy:-),
ale jednak zostałabym tu, gdzie jestem teraz. Kocham miejsce mojego życia, ten
Ośrodek, pomimo tego, że ulega ono ciągłym zmianom. Byłam i jestem szczęśliwa
wśród ludzi, którzy stanęli na mojej drodze. I mam nadzieję, że już tak
zostanie.
Weronika:
Dziękuje bardzo za poświęcony mi czas, za udzielone odpowiedzi i za mądrość
życiową, którą się Pani ze mną podzieliła.
Pani
Danusia: Ja
również dziękuję Werciu i było to zaszczytem dla mnie, że mogłam poświęcić
Tobie mój czas.
Bardzo mądra kobieta!
OdpowiedzUsuńByłam w Ośrodku w latach 1978-1986r i to był najlepszy okres mojego życia! Tam poznałam wielu fajnych ludzi między innymi Mamę Pani Danusi jak i p.Danusie. Obie Panie serdecznie pozdrawiam :). A.Barczak
OdpowiedzUsuń