Dzisiaj w moim sercu panuje wielki smutek i żal.
Ksiądz Jan Twardowski powiedział kiedyś ,,Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą". I tak jest niestety.
Wczoraj dowiedziałam się o śmierci mojego dobrego kolegi Bartka. Chorował na zanik mięśni. Na tą chorobę nie wynaleziono jeszcze leku, niestety. Kiedyś chodził, jednak przyszedł czas, że musiał usiąść na wózek. To on rok temu w sierpniu wybrał się w podróż wózkiem inwalidzkim. Wyruszył ze Świnoujścia, a podróż zakończył w Zakopanem.
Chodziłam z Bartkiem do jednej klasy przez 3 lata liceum. Zapamiętam Go jako osobę, która zawsze optymistycznie starała się podchodzić do świata i do ludzi. Swoim uśmiechem i optymizmem zarażał innych i udowadniał, że pomimo wózka można spełniać marzenia.
Bartek zmarł w środę 2 sierpnia. W dniu jutrzejszym odbędzie się jego pogrzeb. Ja niestety nie mogę w nim uczestniczyć. Przekazałam kwiaty i znicz, a niedługo pojadę Go odwiedzić, tylko szkoda, że na miejscu, w którym jeszcze nie powinien być.
masakra niemoge uwierzyc
OdpowiedzUsuńDokładnie Asiu. Był życzliwym przyjacielem, z którego stratą ciężko jest Nam wszystkim się pogodzić :(
OdpowiedzUsuń